cze 01 2006

7 nieprzespanych nocy


Komentarze: 6

Miało byc kilka dni, a nagle zrobił sie tydzien. Co z tego ze bylam na zadupiu, co z tego ze byl tylko jeden sklep z marnym zaopatrzeniem, co z tego ze kot co noc rozwalał smietnik przed drzwiami (ten sam kot zeżarł nam również 1 kg mięsa mielonego ktore mialo sie rozmrozic), co z tego ze komarzyce nam zyc nie dawaly, co z tego ze samoloty i helikoptery nad glowami lataly...

To wszystko to nic, bo fajnie bylo skakac po wydmach, grzac sie przy ognisku, wyglupiac sie, ogladac wschod slonca, polowac na kota, walczyc z prysznicem by leciala z niego ciepla woda, konsumowac kielbaski z grilla, malowac sobie markerem po brzuchu...

a najwazniejsze z tego wszystkiego jest to, ze bylismy z dala od domu, z dala od wszystkiego, od problemow, klopotow, przyziemnych spraw, z dala od hałasu miasta, nic nie mąciło wszechobecnego spokoju... Nie chcialo sie wracac..

Ale trzeba. Trzeba życ... Po za tym jedzenie zaczelo sie konczyc, pieniądze tez.

bestia_scarf : :
08 czerwca 2006, 13:12
sorrki ale troche masz za mało jasnych cieni na tym własnie blogu sorrki
cic
01 czerwca 2006, 23:31
ale wspomnienia pozostaja:)
01 czerwca 2006, 23:23
rozpustnica! ;) (pozazdrościłam)
01 czerwca 2006, 20:38
miodzio.. żeby tylko prysznic normalnie działał ;)
01 czerwca 2006, 19:57
przelecialo jak nie wiem co... ale tak zawsze, bo nic co dobre nie trwa wiecznie :/
01 czerwca 2006, 16:45
Takie oderwanie się od przyziemnych spraw. Potrzebne.

Dodaj komentarz