trzeci parszywy tydzień z nutą optymistycznego...
Komentarze: 5
Coś mnie zaczynało zżerać od środka. Już zdychałam.
A tu lipa. Żyję.
Ale żadne kapsułki mi przez gardło nie przejdą więcej. A o powrocie do łóżka nie mogę myśleć. Trudno, będę spała na stojąco, będzie wygodniej.
Hmm, ciekawe czy ktoś się wogóle cieszy że ozdrowiałam... A zresztą, mi to w moim bytowaniu i tak większej różnicy nie robi.
A Johnatanowi - Robertowi chciałam podziękować. Już on wie za co.
Dodaj komentarz