Komentarze: 2
Tak się staram i co z tego mam? wlaściwie nic...ale...No wlaśnie, jest ale i to calkiem przyjemne ale. No i musialam jeszcze pójść do sklepu. W domu byl jakiś zjazd: do 1 brata wpadl Foka i jakiś brzydal, a do 2 brata Koksik i Pawel, który nie omieszkal się ze mną drażnić. No więc polazlam do tego sklepu. Już wracalam przerażona że mi się siatka urwie bo byla trochę obciążona :/ i kątem oka dostrzeglam jakiegoś dlugowlosego kolesia obciążonego jakimś pudlem. Tak sobie pomyślalam że to może mój sąsiad (od niedawna jest moim sąsiadem i tresuję go żeby mi mówi cześć, nie ważny jest fakt że nawet nie wiem jak ma na imie ale wkońcu to sąsiad:)) no ależe nie wiedzialam czy to napewno mój sąsiad, i poza tym już nie chcialam go stresować więc go olalam. Już dotarlam do klatki, wyjmuję klucz, a tu patrze że koleś stacza się z górki..i to jednak mój sąsiad. Pudlo musialo być naprawdę ciężkie, bo on się pod nim niesamowicie uginal(wyglądalo to przezabawnie) Sąsiad się uśmiechnąl(chyba pierwszy raz w życiu, bo on wiecznie obrażony na świat zawsze byl [zwlaszcza jak mnie ujrzal]i powiedzial (pierwszy) Cześć. Ja chamska raczej nie jestem więc nie dość że mu przytrzymalam drzwi od klatki( zewnętrzne i wewnętrzne też)[oczywiście powiedzial mi Dzięki] to jeszcze mu otworzylam drzwi do jego mieszkania( ach nie moglam patrzyć jak biedaczek się męczy) No cóż ale za to powiedzal mi wielokrotnie dzięki i nawet na koniec mi powiedzial Cześć. Ale sukces! Może z tej dugiej strony to nie wygląda na wielki sukces, ale dla mnie jest niesamowity, bo już tyle razy to ja go zmuszalam do powiedzenia cześć:) Ale faktem jest że do tej pory nie wiem jak on ma na imię:/ Może by go jakoś nazwać..no taka nazwa tymczasowa. Bo mam caly mówić na niego Sąsiad? Bez przesady....