Komentarze: 3
A owszem, kupili mi wtedy wino. Białe. Kokosowe... I wcale nie smakuje jak wino, pomimo ze pisze na nim "wino", no ale nie grzeje tak jak wino, chociaz po głowie daje. Najlepsza radocha ze po spozyciu pachnie się cudownie kokasami, i ma sie wrazenie że to nie Polska, tylko jakiś kraj egzotyczny to wyprodukował.
I tak sobie stoi to wino w mej szafce, opróżnione do połowy (a może pełne do połowy). Nie mniej jednak kusi, żeby odkręcić, skosztować i wylądować gdzies nad błękitnym i przejrzystym oceanem....
Zwykłe wino a ile wrażeń..! A tu terminy gonią! ech!