Komentarze: 8
Na wstępie dowcip: Przychodzi gość hotelowy rano do recepcji i mówi:"Zasłałem łóżko" Recepcjonista na to: "Ależ nie trzeba było, niepotrzebnie pan się trudził" Gość:"Ploszę baldzo, żaden ploblem"..
Dziś miałam wielkie wiosenne porządki. Wrew pozorom nie popełniałam samobójstwa tylko myłam okna. Potem zabijając małego pajączka rozwaliłam całego kapcia. Wreszcie przyszło najgorsze. Pozbyć się zbędnych rzeczy. To jest dla mnie bardzo trudne, gdzyż wszystko co jest totalnie niepotrzebne mnie wydaje się potrzebne( a zajmuje połowę pokoju) Tak więc z wielkim bólem wywaliłam ten wspaniały kapsel od coca-coli, druciki i inne metalowe przedmioty, butelkę po spricie i dwie po kubusiu, karteczki z rysunkami przedstwiającymi nic, kasztan z zeszłej jesieni, fragmenty gazet z "ważnymi" informacjami i tym podobne przydatne rzeczy. Potem patrzyłam jak mój brat wynosi wielki foliowy worek z wszystkimi sentymentami. Na sam koniec nawdychałam się sidoluxu i gimnastykowałam stękając na podłodze. W efekcie: mój pokój wygląda jak nie mój pokój, a ja nie mam na nic ochoty.(tym bardziej że wczoraj wyświętowałam wolny czas w pubie =] grając w bilard i piłkarzyki oraz spożywając oprocentowane napoje). A teraz bym się przespała ale szkoda mi na to życia... ech . Pozdrawiam.