Archiwum 21 sierpnia 2004


sie 21 2004 Zapalając świeczkę
Komentarze: 15

przypomniało mi się jak spaliłam w połowie kuchnię. Było to wtedy, gdy powoli odkrywałam złożoność świata. W tamtym dniu starszy brat nauczył mnie zapalać zapałki.. To był jego błąd. Po wypaleniu z zachwytem połowy zapałek, przyszło mi pytanie do główki, "a co będzie jak.." No i sprawdziłam, co będzie jak przyłożę zapałkę do ręcznika.. Nie uwierzysz.. zapalił się! Byłam tym tak zachwycona i tak dumna z tego że pobiegłam po brata.
-Chodź no zobaczysz!
-co?
-no chodź!
przekonywałam go coś około 5 minut. Gdy ruszyliśmy do kuchni ukazał się naszym oczu piękny widok... ręcznika już nie było, drzwi się hajcowały i kawał podłogi [teraz są kafelki :>]. Część ugasiliśmy miską wody, a w chwilę potem przyszli rodzice...
Chyba nie muszę mówić że dostałam zakaz bawienia się zapałkami...Ogólnie podpalałam w między czasie wszystko co się da, czekając na efekty, jednak odpowiednio uważając (żeby mnie kto nie przyłapał na tym)..., tak ogólnie to spaliłam jeszcze kawałek dywanu w moim pokoju, konika z klocków lego, kawałek półki..itd, bez większych strat. :>

Czuję że mam za plecami armię... To tylko mój Cień...

 

bestia_scarf : :