Miałam ochotę na zmianę... Kupiłam środek tonujący. Kolor zmywalny...
Miał być kasztan. A tu lipa. Jestem ruda.
Ojciec na mój widok spytał: "Co ci się w głowę stało?" Koleżanki stwierdziły że najgorzej nie jest i porozmawiałyśmy o eksperymentach na włosach. Koledzy odśpiewali mi "Rudy rudy rydz". Przechlapane. Mama teraz chodzi za mną i śpiewa "brzydula i rudzielec"(kochana mamusia :>). tragedia
Powoli spełniają się moje malutkie marzenia. Dziwne uczucie. Powinnam się taraz cieszyć z tego co mam, ale tak się zastanawiam, że lepiej może by było gdyby się na samym "chceniu" skończyło. Ale po chwili znowu się cieszę że te takie malutkie sprawy się spełniły. Malutkie, gdzieś tam przebłyskające przez głowę stały się realne. Dziwne to bardzo, bo teraz powinnam zacząć myśleć o kolejnych malutkich sprawach, żeby mi pusto nie było. O to się chyba nie powinnam martwić bo potrzeby ludzkie są przecież nieograniczone.. Mimo wszystko się cieszę. Powoli zaczyna się układać.