Mam potrzebę myślenia, mam potrzebę działania. I tak pół wczorajszej/dzisiejszej nocy spędziłam na leżeniu jak kłoda, wpatrywaniu się w sufit i rozmyślaniu. Nawet doszłam do bardzo sensownych wniosków, niestety nie pamiętam jakich, bo w którymś momencie zasnęłam.
Wróciłam nawet do matematyki, do której dawno nie zaglądałam z czystego lenistwa. Im bardziej się w nią zagłębiam tym bardziej nie chce mi się nie chce wracać do otocznia. Bo matematyka jest piękna ( no pomijając funkcję która niekiedy jest tragiczna), piękna i logiczna. Uwielbiam te momenty, kiedy po godzinie myślenia uświadamiam sobie jaka to ja jestem głupia i ślepa, a w minutę później zachwycam się nad samą sobą, jaka to ja jestem genialna, wpatrując się w rozwiązane zadanie... W każdym bądź razie matematyka jest jedną z niewielu rzeczy, które mnie tak dowartościowują i satysfakcjonują..
Dni upływają mi na ów matematyce, czytaniu książek i rozmyślaniu. Cały czas mnie jednak zastanawia mój śmiech, w momentach kiedy ktoś mi mówi, że kiedyś trafię na księcia z bajki. Śmiech ten nigdy nie był tak szczery jak to jest ostatnio.
Nie to zebym nie chciała spotkać ów księcia... Tylko...hmm.. każdy książe ma to do siebie że zabija bestie i tym podobne potwory.. Heh, więc co ja się będę martwić..:)
Ogólnie jest nieźle. Aż dziwnie nieźle :D